FILOZOFIA.SEPSIS.COM.PL

Zagadnienia psychologiczne i pedagogiczne - Przyjaźń

Archangel - 2005-03-09, 23:37
Temat postu: Przyjaźń
Czy wierzycie w przyjaźń? Czym dla Was jest przyjażń? Czy sadzicie, ze przyjaźń w dzisiejszych czasach w ogole jest mozliwa?
Jestem zdania, a czym dluzej żyje tym niestety utwierdzam się w przekonaniu że ludzie nie potrafią, nie chcą się przyjaźnić... a czym jest się starszym tym trudniej o bliskich znajomych, nie mówiąc już o przyjaciołach.... A jeśli juz ma się doczynienia z grupami znajomych to zazwyczaj są to hermetycznie zamknięte towarzystwa, nie dopuszczające do siebie nikogo z zewnątrz... rzadko kiedy zdarzaja się takie "przyjazne twoarzystwa"... przeraża mnie to, bo przyjaźń jest dla mnie bardzo ważna, zastanawiam się z czego wynika...? Jak myslicie? Czy macie takie same odczucia jak ja?
she_wolf_ - 2005-03-17, 18:07
Temat postu:
Witam,
Moim zdaniem przyjazn jest mozliwa i sa ludzie ktorzy chca sie przyjaznic i szukaja glebszych kontaktow.Nie jest pewnie prosto ich znalezc,bo kazda glebsza znajomosc nie zawsze jest prosta,ale chyba duzo zalezy od srodowiska i od tego wsrod jakich ludzi przebywasz.. szkoda ze masz srednie wrazenia
Ja mam o tyle dobrze ze radze sobie dobrze bez ludzi tzn dobrze sie czuje w sama ze soba i nie szukam na sile kontaktu z ludzmi.
Ale mam mnostwo fajnych znajomych,ukochanego brata,ktorego kocham nad zycie,z jego przyszla zona tez mam rewelacyjny kontakt,no i jest jeszcze moja przyjaciolka z czasow liceum jeszcze.
W kazdym razie mnie nie zadowalaja papierowe relacje,ale jestem za to zadowolona z tych ktore mam
zycze powodzenia:)
pozdrawiam
Archangel - 2005-03-18, 22:09
Temat postu:
she_wolf_ napisał/a:

Moim zdaniem przyjazn jest mozliwa i sa ludzie ktorzy chca sie przyjaznic i szukaja glebszych kontaktow.Nie jest pewnie prosto ich znalezc,bo kazda glebsza znajomosc nie zawsze jest prosta,ale chyba duzo zalezy od srodowiska i od tego wsrod jakich ludzi przebywasz.. szkoda ze masz srednie wrazenia

Też wierzę w przyjaźń, mam przyjaciółke ze "starych czasów"... Więc pod tym względem nie mam co narzekać Smile Gorzej jest natomiast z nowymi znajomościami w tym momencie... odnoszę wrażenie, że ludzi zaczęli się "izolować", tkwią w jakiś starych gronach znajomych i jakoś nie bardzo mają ochotę na bliższe znajomości z osobami "z zewnatrz"... nie mówię tutaj o jakiś negatywnych zachowaniach w stosunku do takich osób, jednak nie pozwalają na takie hmmm... pełne wejście w towarzystwo... Zastanawia mnie z czego to wynika? Jeszcze kilka lat temu nie było to zjawisko aż tak "powszechne"... oczywiście bywały wyjątki, towarzystwa hermetycznie zamkniętę, ale w tym momencie sytuacja jest odwrotna... z moich obserwacji wynika iż tych "otwartych grup" jest niewiele... Może to kwestia wieku? W sumie słyszałam opinie w stylu że stalego grona znajomych to trzeba szukać w szkole sredniej bo potem jest to coraz mniej możliwe... wersja mało optymistyczna.... a może jest to po prostu charakterystyczne dla "naszych czasów" (pęd do kariary, egocentryzm, brak wolnego czasu...)?
Co do ludzi... początkowo tez myslałam iż może trafiam na jakiś "dziwnych" ludzi i stad ten "problem"/"zjawisko", ale nie... inne osoby mają podobne odczucia... hehehe chyba że wszyscy trafiamy na jakies dziwaczne istoty ludzkie Wink czego oczywiście nie można wykluczyć Smile


she_wolf_ napisał/a:

W kazdym razie mnie nie zadowalaja papierowe relacje,ale jestem za to zadowolona z tych ktore mam
zycze powodzenia:)
pozdrawiam

to jest najwazniejsze Smile Także pozdrawiam Smile
she_wolf_ - 2005-03-19, 11:50
Temat postu:
Wydaje mi sie ze pewne "zamkniecie sie" towarzystwa na nowe osoby zazwyczaj ma miejsce.
U zwierzatek tez to wystepuje i ma na celu ochrone stada i takie tam.. pewne zachowania ludzi przyznasz sa analogiczne do zachowan naszych krewnych Smile ,wiadomo ze w bardziej cywilizowanej formie (chociaz tez niekoniecznie)ale one wystepuja.
Wiec dla mnie zjawisko izolowania sie jakiegos towarzystwa nie jest czyms nowym.
Moze byc tez tak "na chlopski rozum" kiedy ludzie maja takie wypracowane "wychuchane" wypielegnowane relacje, po prostu nie czuja koniecznosci czy potrzeby "wkrecania" do ich grupy, jakichs nowych osob tak na stale i zadko kiedy wynika to ze zlosliwosci... hm a kilka lat temu... my tez bylysmy mlodsze i chyba masz racje w pewnym sensie ze to kwestia wieku,a raczej przeroznych konsekwencji wynikajacych z tych paru nowych zmarszczek Wink
Szczerze mowiac to ja poznajac jakas nowa zgana ekipe nigdy nie pomyslalam ze moge calkowicie sie z nimi zintegrowac i byc jakby kolejnym ogniwem w ich grupie i jakos na tym mi nie zalezalo pewnie wlasnie dlatego ze tak raczej sie nie da do konca:) Na to potrzebaby bylo po pierwsze duzo c z a s u po tej hm "wstepnej akceptacji" jesli chcialoby sie czegos wiecej,czegos bardziej emocjonalnego, jakiejs wiezi
Nie mozna tez zapominac ze wszystko zalezy od ludzi Smile
...no dobra mam kaca i ide sie czegos napic Wink
Katarin Katev - 2005-09-29, 18:10
Temat postu: Re: Przyjaźń
Archangel napisał/a:
Czy wierzycie w przyjaźń? Czym dla Was jest przyjażń? Czy sadzicie, ze przyjaźń w dzisiejszych czasach w ogole jest mozliwa?
Jestem zdania, a czym dluzej żyje tym niestety utwierdzam się w przekonaniu że ludzie nie potrafią, nie chcą się przyjaźnić... a czym jest się starszym tym trudniej o bliskich znajomych, nie mówiąc już o przyjaciołach.... A jeśli juz ma się doczynienia z grupami znajomych to zazwyczaj są to hermetycznie zamknięte towarzystwa, nie dopuszczające do siebie nikogo z zewnątrz... rzadko kiedy zdarzaja się takie "przyjazne twoarzystwa"... przeraża mnie to, bo przyjaźń jest dla mnie bardzo ważna, zastanawiam się z czego wynika...? Jak myslicie? Czy macie takie same odczucia jak ja?


Archangel... Nic dodac, nic ując... Zgadzam się z tym w 100%
Archangel - 2005-10-10, 17:40
Temat postu:
she_wolf_ napisał/a:

Moze byc tez tak "na chlopski rozum" kiedy ludzie maja takie wypracowane "wychuchane" wypielegnowane relacje, po prostu nie czuja koniecznosci czy potrzeby "wkrecania" do ich grupy, jakichs nowych osob tak na stale i zadko kiedy wynika to ze zlosliwosci... hm a kilka lat temu... my tez bylysmy mlodsze i chyba masz racje w pewnym sensie ze to kwestia wieku,a raczej przeroznych konsekwencji wynikajacych z tych paru nowych zmarszczek Wink
Szczerze mowiac to ja poznajac jakas nowa zgana ekipe nigdy nie pomyslalam ze moge calkowicie sie z nimi zintegrowac i byc jakby kolejnym ogniwem w ich grupie i jakos na tym mi nie zalezalo pewnie wlasnie dlatego ze tak raczej sie nie da do konca:) Na to potrzebaby bylo po pierwsze duzo c z a s u po tej hm "wstepnej akceptacji" jesli chcialoby sie czegos wiecej,czegos bardziej emocjonalnego, jakiejs wiezi
Nie mozna tez zapominac ze wszystko zalezy od ludzi Smile
...no dobra mam kaca i ide sie czegos napic Wink

Oczywiście zgadzam się z tym, że faktycznie gdy poznajemy kogoś nowego nasze kontakty i generalnie zachowanie w stosunku do tej osoby jest inne niż gdy chodzi o blikskich znajomych. Ja to nazywam 'obwąchiwaniem" Wink mało ładny termin, ale bardzo mi tu pasuje Smile I jest to bardzo naturalne, normalne zachowanie Smile Normalne jest też to, że lepiej czujemy się w towarzystwie starych znajomych niż nowo poznanych osób, jednakże, to jak będzimy się czuć w tym 'nowym' towarzystwie zalezy od ludzi... od tego czy będą nam dawać do zrozumienia, że jesteśmy 'z poza' czy po prostu, będą przyjaźnie nastawieni... Smile
Katarin Katev - 2005-10-14, 19:16
Temat postu:
Grupy przyjaciół są zamkniete na innych. Mogą ich akceptowac, ale nic więcej. I czasami tworzą się niestety z tych powodów TOWARZYSTWA WZAJEMNEJ ADORACJI.
Archangel - 2005-10-17, 20:24
Temat postu:
Katarin Katev napisał/a:
Grupy przyjaciół są zamkniete na innych. Mogą ich akceptowac, ale nic więcej.

A to zależy jakie grupy Smile Sama wielokrotnie spotkałam się własnie z takimi "zamkniętymi", ale z drugiej strony jestem osobą otwartą i kontaktową, tak więc nie zamykam się na innych a co więcej z każdym mogę się qmplować... podobnie jest z jedną z grup znajomych do której należę Wink Tym bardziej ciężko jest mi 'zrozumieć' dlaczego ludzie zamykają się w pewnych 'towarzystwach' i nie dopuszczają do nich innych ludzi...
Anonymous - 2006-02-07, 12:49
Temat postu:
Największe przyjaźnie rodzą sie w działaniu.
Znam wspaniałe opisy przyjaźni między mężczyznami, także i o dużej różnicy wieku.
Oni tę przyjaźń cenili bardziej od miłości do kobiet.
Taka przyjaźń uskrzydla.
Pochwały możesz otrzymac od mnóstwa ludzi, ale tylko prawdziwy przyjaciel zada sobie trud, by zwrócic ci uwagę na poważne błędy i życzliwie udzieli wsparcia.
Na niego możesz zawsze liczyć.
W trudnych chwilach może cię pokrzepić i budować.
Serdeczny, bliski przyjaciel to rzadki dar, który może wywierac na ciebie pozytywny wpływ.

Najlepsza rzecz jaka człowiekowi może sie zdarzyc to mieć Boga za Przyjaciela.

Czy to jest możliwe? Tak:
1 "Jehowo, kto będzie gościem w twoim namiocie?
Kto będzie przebywał na twej świętej górze?
2 Ten, kto postępuje nienagannie i czyni to, co prawe,
oraz mówi prawdę w swoim Sercu.
3 Nie rzucił oszczerstwa swym językiem.
Towarzyszowi swemu nie uczynił nic złego
ani nie podniósł zarzutu przeciwko bliskiemu znajomemu.
4 W jego oczach odrzucony jest każdy, kto zasługuje na wzgardę,
lecz bojących się Jehowy darzy on szacunkiem.
Przysiągł na swoją szkodę, nic jednak nie zmienia.
5 Pieniędzy swych nie dał dla odsetek
ani nie wziął łapówki na szkodę niewinnego.
Kto tak postępuje, nigdy nim nic nie zachwieje".

Mimo najszczerszych chęci i uczuć człowiek może zawieść swego przyjaciela.
Gdy przyjacielem jest Bóg, to dla każdego człowieka ochrona i twierdza.
Archangel - 2006-02-07, 20:19
Temat postu:
Miłujący prawdę napisał/a:
Największe przyjaźnie rodzą sie w działaniu.
Znam wspaniałe opisy przyjaźni między mężczyznami, także i o dużej różnicy wieku.
Oni tę przyjaźń cenili bardziej od miłości do kobiet.
Taka przyjaźń uskrzydla.
Pochwały możesz otrzymac od mnóstwa ludzi, ale tylko prawdziwy przyjaciel zada sobie trud, by zwrócic ci uwagę na poważne błędy i życzliwie udzieli wsparcia.
Na niego możesz zawsze liczyć.
W trudnych chwilach może cię pokrzepić i budować.
Serdeczny, bliski przyjaciel to rzadki dar, który może wywierac na ciebie pozytywny wpływ.

Generalnie przyjaźń zawierana między mężczyznami a kobietami jest różna... Mężczyżni cześciej przyjaźnią się z osobami z którymi pracują, z którymi spędzają więcej czasu...(czestotliwość spotkań przekłada się na 'siłe' przyjaźni) Kobiety natomiast jeśli kogoś obdarzą uczuciem przyjaźni, mogą się z tą osobą widywać bardzo rzadko a siła tej więzi nie słabnie... i chyba są bardziej zdolne do podtrzymywania relacji międzyludzkich Smile
Anonymous - 2006-02-23, 09:17
Temat postu:
Archangel – dzisiaj dokładnie widać, iż ludzkość zachowuje się jak wzburzone morze [tak zresztą określa ludzi, dalekich od Boga, Biblia].
Czego najwięcej ludziom potrzeba?
Miłości, przyjaźni i zrozumienia.
Jednak szczególnie potrzeba im prawdy, nie jakiś filozofii i bezwartościowych idei, albo nauk wymyślonych bez sprawdzenia, by zatkać dziurę w wiedzy ludzi o sobie, ale prawdę i odpowiedź na pytanie nurtujące wszystkich mieszkańców Ziemi.
Prawdę o Bogu, życiu, sensu tego życia i wiedzy, o tym, jakie są Boże zamierzenia, co do ludzi i Ziemi.
Potrzeba im „dobrej nowiny”, tej prawdziwej, nie zaś jakiś nieudolnych, nierozsądnych, pod publiczkę i dalekich od prawdy substytutów.

Chcąc zabiegać o pokój z innymi, trzeba najpierw żyć w pokoju z samym sobą, ze swoim ciałem.
Chcąc przyjaźnić się z bliźnimi, trzeba najpierw zaprzyjaźnić się z sobą.
Trzeba umieć siebie tolerować, lubić być ze sobą, iść za swoimi myślami, dbać o harmonię między sobą a otoczeniem.
To nie dla tego, że uważasz siebie za doskonałego.
Dobrze wiesz, że nie jesteś.
Masz przecież wady, popełniasz błędy, nieraz odzywa się w tobie poczucie winy.
Wszystko to jest dobrze znane każdemu.
Cóż więc? Trzeba wybierać.

W dzisiejszym niespokojnym świecie, nękanym przez różne czynniki stresowe nasz spokój wewnętrzny jest zagrożony, a piękna skłonność do utrzymywania przyjaźni z innymi zanika.
Ludzie dzisiaj odnoszą się do siebie nawzajem jak żółwie, które obserwują otoczenie, mając głowę wciągniętą pod pancerz, i boja się ja wysunąć.
Nieskrępowana życzliwość ustąpiła miejsca lękowi i samotności.
Jest to rzecz godna pożałowania, ale też zrozumiała, jeśli wziąć pod uwagę niebezpieczne czasy, w których żyjemy.
Bardzo często zadawałem sobie kiedyś pytania:
Kto zawróci ludzi z tej drogi?
Kto pociągnie ich we właściwą stronę, by zmienili się sami, by chcieli się zmienić, by poznali prawdę i żyli po czas niezmierzony na Ziemi? Kto?
Teraz znam odpowiedź!!!
Czulu - 2006-02-23, 13:25
Temat postu:
Milujacy Pokoj napisał/a:
W dzisiejszym niespokojnym świecie, nękanym przez różne czynniki stresowe nasz spokój wewnętrzny jest zagrożony, a piękna skłonność do utrzymywania przyjaźni z innymi zanika


A kiedy byl ten okres "spokoju", kiedy nie istnialy zadne czynniki stresowe ? W XIXw ? W sredniowieczu ? W starozytnosci ? Widzialem juz takich utopistow-naturalistow jak ty, psioczacych na zepsute, skomercjalizowane spoleczenstwo wspolczesne, ktorzy jednak nie byli w stanie wskazac kiedy bylo lepiej.
Cytat:
Teraz znam odpowiedź!!!


Tylko tak ci sie wydaje, niestety stopien indoktrynacji twojego umyslu nie pozwala ci juz
patrzec na rzeczywistosc obiektywnie. I to by bylo nawet smieszne gdyby nie bylo takie straszne.
Anonymous - 2006-02-23, 21:09
Temat postu:
Gdybys siegnął do gazet piszacych o poczatku roku 1914 i o wcześniejszych latach, to przeczytałbyś o sielankowej atmosferze w Europie i na swiecie.
(Z przedmowy do książki Williama K. Klingamana 1919 - The Year Our World Began)
"„Wiek XIX, ze swym zamiłowaniem do porządku, pewnością siebie i wiarą w postęp ludzkości, był niczym duch, który nie odszedł o wyznaczonej porze – zwlekał aż do sierpnia roku 1914,
kiedy to mocarstwa europejskie ogarnęło zbiorowe szaleństwo, pociągające za sobą bezsensowną rzeź milionów młodych, najwartościowszych przedstawicieli tamtej generacji.
Gdy cztery i pół roku później świat próbował się podźwignąć z ruin po kataklizmie Wielkiej Wojny, dla wielu ówczesnych obserwatorów (choć bynajmniej nie dla wszystkich) stało się oczywiste, że usunięto resztki starego porządku i że świat wkroczył w nową erę, znacznie rzadziej kierującą się rozsądkiem i o wiele mniej wyrozumiałą dla ludzkich słabości.
Ci, którzy z nadzieją czekali na pokój, mający otworzyć wrota do lepszego świata, w 1919 roku zrozumieli, że spotkał ich zawód”.

Tak więc widzisz, nie tak dawno na Ziemi panował inny duch i inny nastrój, aniżeli dziś.
Czulu - 2006-02-23, 21:24
Temat postu:
Milujacy Prawde napisał/a:
Gdybys siegnął do gazet piszacych o poczatku roku 1914 i o wcześniejszych latach, to przeczytałbyś o sielankowej atmosferze w Europie i na swiecie


Masz czelnosc okreslic czasy ciezkiego wyzysku klas nizszych przez klasy posiadajace
oraz narodow Azjii i Afryki przez narody Europy jako "sielanke" ? Czlowieku, w Rosji wtedy wiesniacy zdychali z glodu, w miastach calego kontynentu robotnicy tyrali za marne grosze, a jedni i drudzy raczej nie mieli swiadomosci tej sielanki gloszonej przez gazety bo nie umieli czytac. Po prostu mnie oslabiasz. Confused
Anonymous - 2006-02-24, 13:12
Temat postu:
Zdecyduj się skaczesz ze skrajności w skrajność.
Przec zytaj jeszcze raz wytłuszczoną linijkę.
I spokojniej. Bo dostaniesz zawału!
Czulu - 2006-02-24, 15:59
Temat postu:
Gdzie skacze ?Po prostu obalam twoje bzdurne twierdzenie jakoby wiek XIX byl sielanka ktora zniszczyl diabel i darwinizm. Bo rozumiem ze to sugerowales w odpowiedzi na moje jasno postawione pytanie:

"A kiedy byl ten okres "spokoju", kiedy nie istnialy zadne czynniki stresowe ?"
Anonymous - 2006-02-25, 14:33
Temat postu:
Dobrz gdybyś tę nasza rozmowę troche wzbogacał innymi źródłami, bo staje sie nudna. Koncepcji ci już brak, więc zostaw miejsce innym.
Na takie przepychanki szkoda mi czasu.
Czulu - 2006-02-25, 14:40
Temat postu:
Jakimi zrodlami ? Chcesz bibliografie ? Zacznij od historii powszechnej PWNu, potem mozesz czytac co chcesz, ogolny zarys bedzie ten sam. Czemu nie jestes w stanie odpowiedziec w przekonywujacy sposob na proste pytanie : Kiedy przed zformulowaniem teorii ewolucji bylo lepiej niz obecnie ? I to mi "brak koncepcji" Laughing
Anonymous - 2006-02-25, 14:45
Temat postu:
Już powiedziałem.
Nie umiesz odczytać.


Czulu napisał/a:
to mi "brak koncepcji


Tak dobrze mówisz, to tobie brak koncepcji.
oj! Oj! Brak!
Czulu - 2006-02-25, 14:50
Temat postu:
Jak nie umiem odczytac to napisz jasniej tak zebym odczytal, albo odeslij do zrodel ktore sporostuja moje bladne poglady. Ja tez moge napisac "sdnfsfgbfgj ldfnsdgflsfdgn ldzbfsdfnl - oto argument ostateczny obalajacy twoje wywody", tylko czy to bedzie merytoryczne i zetelne ?
Vithal - 2006-02-25, 14:54
Temat postu:
Hmmm, wiek XIX wiekiem spokoju. Arcyciekawe. Zobaczmy może kolejno: najpierw środkowy etap Rewolucji Francuskiej i rzezie w całej Francji, potem Napoleon i ogólnoeuropejska wojna. Potem mamy okres zrywów narodowowyzwoleńczych w różnych częściach Europy, wojny wyzwoleńcze i potworne rzezie w Ameryce Południowej i Środkowej, seria wojen rosyjsko-tureckich i w końcu wojna krymska, powstania burskie, rewolucje w różnych miastach Europy, podboje i wojny kolonialne w Afryce, wojny domowe w różnych krajach Europy, wojny USA-Meksyk, wojna secesyjna, wojny Anglików w Azji i wielkie masakry w Chinach czy Azji Środkowej, wojna domowa w Japonii, powstania w Indiach, wojny Austrii, Prus, Rosji, Francji, Anglii, Niderlandów, Turcji, USA, Meksyk, Hiszpanii między sobą, potężne zamieszanie w Rosji: rewolucje i powstania, powstania w Afryce, wojna rosyjsko-japońska etc. Wiesz ile tu można wymienić konfliktów i wojen? Setki. Ten, co to napisał o sielance w Europie musiał być albo niedouczonym pseudohistorykiem, albo zwykłym debilem.
Anonymous - 2006-04-06, 11:32
Temat postu:
Vithal napisał/a:
Hmmm, wiek XIX wiekiem spokoju. Arcyciekawe. (...)Ten, co to napisał o sielance w Europie musiał być albo niedouczonym pseudohistorykiem, albo zwykłym debilem.

Ostrożnie z tymi określeniami, bo głownie trafiają one w ciebie.
Nie neguję, że słusznie, jednak po co masz sie z tym afiszować?
A teraz zobacz o kim tak powiedziałeś:
Nawet po drugiej wojnie światowej wielu uważa rok 1914 za wielki punkt zwrotny
w historii nowożytnej:
„Punktem zwrotnym w naszych czasach był w gruncie rzeczy rok 1914, a nie rok Hirosimy" (Rene Albrecht-Carrie w The Scientific Monthly z lipca 1951).

„Od 1914 roku każdy, kto obserwuje kierunek rozwoju wydarzeń światowych, jest głęboko zaniepokojony tym, co zdaje się być nieuniknionym i z góry wytkniętym marszem ku coraz większemu nieszczęściu. Wielu poważnie myślących ludzi nie może się pozbyć wrażenia, że nic nie można zrobić, by się ustrzec zguby. Widzą, jak rodzaj ludzki, niby bohater greckiej tragedii poganiany przez rozgniewanych bogów nie jest już panem swego losu" (Bertrand Russell w The New York Times Magazine z 27 września 1953).

„Nowa era (...) rozpoczęła się w roku 1914 i nikt nie wie, kiedy ani jak się zakończy. (...) Może się skończyć masowym unicestwieniem" (The Seattle Times z 1 stycznia 1959).

„W roku 1914 skończył się świat, który wówczas znano i uznawano" (James Cameron, 1914, wydanie 1959).

„W następstwie pierwszej wojny światowej cały świat w gruncie rzeczy się rozpadł, choć ciągle jeszcze nie wiemy, dlaczego (...) Utopijna przyszłość była tuż, tuż. Panował pokój i dobrobyt. Potem wszystko się rozsypało. Odtąd żyjemy w stanie półsnu" (Dr Walker Percy w American Medical News z 21 listopada 1977).

„W roku 1914 świat utracił dawną spójność i nigdy jej już nie odzyskał. (...) Są to czasy niezwykłego zamętu i stosowania przemocy zarówno poza granicami państwowymi, jak też w ich obrębie" (The Economist, Londyn, 4 sierpnia 1979).

„Cywilizacja zapadła w roku 1914 na okrutną i być może śmiertelną chorobę" (Frank Peters w St. Louis Post-Dispatch z 27 stycznia 1980).

„Wszystko zmierzało ku lepsze¬mu. W takim świecie się urodziłem. (...) Pewnego ranka w 1914 roku nagle i nieoczekiwanie wszystko się skończyło" (Polityk brytyjski Harold Macmillan w The New York Times z 23 listopada 1980).

Przed rokiem 1914 mało kto myślał o przepowiedzianych w Biblii powszechnych trudnościach i wojnach światowych.
Niemiecki mąż stanu Konrad Ade-nauer powiedział: „Mam jeszcze w pamięci myśli i obrazy, (...) myśli sprzed roku 1914, kiedy na ziemi było naprawdę spokojnie, panował prawdziwy pokój i bezpieczeństwo, a nie znano uczucia strachu. (...) Od roku 1914 ludzie nie prowadzą już bezpiecznego i spokojnego życia".

Przed rokiem 1914 myślano, że przyszłość „będzie coraz lepsza", powiedział brytyjski polityk Harold Macmillan.
W książce 1913: America Between Two Worlds czytamy:
„Sekretarz Stanu Bryan oświadczył [w roku 1913], że 'warunki sprzyjające pokojowi światowemu jeszcze nigdy nie układały się tak pomyślnie'".
Jeszcze na krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej przywódcy światowi zapowiadali nadejście ery postępu społecznego i oświecenia.
Czulu - 2006-04-06, 13:18
Temat postu:
Tja, w XIXw obalenie monarchii we Francji przez rozwscieczone masy tez uwazno za "poczatek apokalipsy" Laughing

[ Dodano: 2006-04-06, 13:20 ]
No i zdobycie Rzymu juz nie pamietam w ktorym roku...

BTW czemu nie moge edytowac postow ?
Anonymous - 2006-04-15, 22:40
Temat postu:
Mnie o to nie pytaj! Laughing
yeti - 2007-01-15, 15:40
Temat postu:
Wierzę w przyjaźń. Tylko nie wiem, co to. Nie wiem, kiedy zaczyna się przyjaźń. Nie wiem, kiedy się kończy. Nie wiem, czy w ogóle się kończy.

W dzisiejszych, ciężkich czasach - pogoni za wszystkim i nieustannej walki międzyludzkiej, przyjaźń jest łatwiejsza niż kiedykolwiek przedtem! Paradoks? Nie! Bo w dzisiejszych czasach o przyjaźń łatwiej. Skoro jest wiele dróg zła, to gdzieś musi być droga dobra.

A jeśli jest droga dobra, to może tą drogą być przyjaźń. Z tym, że trzeba ją poznać. Wiedzieć, czym jest przyjaźń, czym jest miłość. I nienawiść. Ale o nienawiści należy tylko WIEDZIEĆ.
Upi - 2007-11-10, 23:07
Temat postu:
Przyjaźń istnieje tylko nie zawsze umiemy ją dostrzec a i nie każdy umie ją okazać drugiej osobie. Chłopak może bać się zaprzyjaźnić z dziewczyną, z obawy błędnych pomówień o np.: bliższy kontaktach. To oczywiście tylko przykład i nie stanowi w żadnym razie reguły. Ktoś inny może się obawiać nazwania „koleżeństwa z kumpelą, kumplem” przyjaźnią w obawie z doświadczenia, że nie zawsze druga osoba uznaje nas tak samo za przyjaciela. Kiedy indziej obawa dotyczy kopniaka, jakiego można dostać, jeśli kogoś uzna się za osobę zaufaną, dlatego słowo przyjaźń zanika z codzienności na łamach życia współczesnego społeczeństwa.

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group