Ładowanie strony... proszę czekać!



Jeśli strona nie chce się załadować kliknij Tutaj
 
FAQ : Szukaj : Użytkownicy : Rejestracja
Znalezionych wyników: 116
FILOZOFIA.SEPSIS.COM.PL Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Dlaczego istnieje raczej coś, niż nic?
Krytyk

Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 21203

PostForum: Zagadnienia ontologiczne   Wysłany: 2007-11-18, 12:57   Temat: Dlaczego istnieje raczej coś, niż nic?
Czas istnieje, a dokładnie czasoprzetrzeń, która istniała od zawsze i będzie cały czas, nawet jak śmieszne ludki (czyt. człowiek) zakończą swój byt. Nie ma coś takiego jak bÓG, to tylko pojęcie, które nie ma odbicia w rzeczywistości, to tylko puste pojęcie, którymi ludki zaśmiecają czasoprzestrzeń. Ciesz się życiem, póki jeszcze egzystujesz, twoje słowa i pojęcia nic nie wniosą do tej czasoprzestrzeni, oczywiście dyskutować można, do czego Cię zachęcam, ale opieraj swoje życie na tym co istnieje w czasoprzestrzeni, a nie na tym co tworzy twój wyimaginowany umysł. Pozdrawiam.
  Temat: Premier popiera Radio Maryja
Krytyk

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 15723

PostForum: Newsy   Wysłany: 2007-09-05, 09:20   Temat: Premier popiera Radio Maryja
Haha, zbliżają się wybory, więc premier kaczyński znowu zabiega o głosy miłośników radia maryja, no cóż, mam nadzieję, że tym razem ludzie, którzy nie są zwolennikami państwa kościelnego nie zagłosują na partię kaczyńskiego.
  Temat: "Bóg urojony" Richarda Dawkinsa
Krytyk

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 9770

PostForum: Newsy   Wysłany: 2007-06-30, 08:31   Temat: "Bóg urojony" Richarda Dawkinsa
A propo tej książki polecam ciekawy artykuł:

Richard Dawkins

"Bronię ateistów"

Moja żona w dzieciństwie nie znosiła swojej szkoły i marzyła o tym, żeby ją porzucić. Kiedy miała już dwadzieścia parę lat, powiedziała rodzicom o tej przykrej sprawie. Matka była w szoku: "Ależ kochanie, dlaczego nigdy nic nie mówiłaś?". Odpowiedź Lalli chciałbym potraktować jako punkt wyjścia: "Bo nie wiedziałam, że mogę".

Nie wiedziałam, że mogę.

Podejrzewam - właściwie jestem pewien - że jest wielu ludzi, których wychowano w tej czy innej religii, ale źle się w niej czują, nie wierzą w nią, albo też martwią ich różne złe rzeczy praktykowane w jej imieniu; ludzi, którzy mają niejasne poczucie, że chętnie porzuciliby religię swoich rodziców, gdyby tylko mogli - ale jakoś nie zdają sobie sprawy, że taka opcja naprawdę istnieje. Niniejszy tekst ma na celu uświadomienie, że bycie ateistą to dążenie całkiem realistyczne, a zarazem śmiałe i chwalebne. Ateista może być człowiekiem szczęśliwym, zrównoważonym, przyzwoitym i spełnionym intelektualnie.

Ateistyczna duma

Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa, która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy - bo ateizm prawie zawsze świadczy o zdrowej niezależności umysłu, czy wręcz umysłowego zdrowia. Wiele jest ludzi, którzy w głębi duszy wiedzą, że są ateistami, ale boją się do tego przyznać nawet własnej rodzinie, a niekiedy nawet samym sobie. Boją się po części dlatego, że samo słowo "ateista" starannie obudowano najgorszymi, najbardziej przerażającymi skojarzeniami.

We współczesnej Ameryce ateiści mają podobny status, co pięćdziesiąt lat temu homoseksualiści. Ruch Gay Pride sprawił, że homoseksualista ma tam dziś pewne szanse (aczkolwiek niezbyt duże) zostać wybranym na urząd publiczny. W sondażu Gallupa z 1999 roku pytano Amerykanów, czy zagłosowaliby na osobę o wysokich kwalifikacjach, gdyby była: kobietą (95 proc. potwierdziło), katolikiem (94 proc.), Żydem (92 proc.), Murzynem (92 proc.), mormonem (79 proc.), homoseksualistą (79 proc.) lub ateistą (49 proc.).

Jak widać, czeka nas jeszcze długa droga. Ale ateistów - zwłaszcza w kręgach wykształconej elity - jest więcej, niż wielu z nas sądzi. Było tak już w XIX wieku, kiedy John Stuart Mill potrafił powiedzieć: "Cały świat zdumiałby się, gdyby się dowiedział, jak znaczna część ludzi stanowiących jego najwspanialszą ozdobę - tych, którzy najbardziej wyróżniają się, i to również w powszechnym mniemaniu, pod względem mądrości i cnoty - zachowuje całkowity sceptycyzm wobec religii".

Dziś niewątpliwie byłby to pogląd jeszcze bliższy prawdy. Jeżeli ludzie tak często nie dostrzegają ateistów, to dlatego, że wielu z nas nie ma odwagi się "ujawnić". Podobnie jak w przypadku ruchu gejowskiego, im więcej osób się ujawni, tym łatwiej będzie to przychodzić kolejnym. Być może potrzebna jest jakaś masa krytyczna, by uruchomić reakcję łańcuchową.

Z amerykańskich sondaży wynika, że ateiści i agnostycy znacznie przewyższają liczebnie religijnych Żydów, a nawet większość pozostałych grup religijnych, wziętych pojedynczo. W przeciwieństwie jednak do Żydów, którzy słyną w USA z wyjątkowo skutecznego lobbingu politycznego, a także w przeciwieństwie do chrześcijan ewangelickich, których polityczna siła przebicia jest jeszcze większa, ateiści i agnostycy nie stanowią grupy zorganizowanej, toteż ich wpływ jest nieomal zerowy.

Mówiono już, że organizować ateistów to jak spędzać koty w jedno stado, ponieważ ateiści zwykli myśleć w sposób niezależny i niechętnie podporządkowują się władzy. Na początek dobrze byłoby jednak wytworzyć ową masę krytyczną osób gotowych się "ujawnić" i w ten sposób zachęcić innych, żeby zrobili to samo. Koty, nawet jeśli nie da się ich spędzić w jedno stado, potrafią narobić niezłego hałasu, a wówczas trudno je zignorować.

Nie zamierzam atakować poszczególnych właściwości Jahwe, Jezusa, Allaha czy jakiegokolwiek innego konkretnego boga, Baala, Zeusa czy Wotana. Zamiast tego sformułuję taką definicję Hipotezy Boga, której bardziej nadaje się do obrony: Istnieje pewien nadludzki, nadprzyrodzony umysł, który celowo wymyślił i stworzył wszechświat, a także wszystko, co w nim istnieje, włącznie z nami. Tej wizji będę próbował przedstawić inny pogląd: otóż wszelkie twórcze myślenie, posiadające wystarczającą złożoność, by cokolwiek zaplanować, pojawia się dopiero jako końcowy produkt długiego i stopniowego procesu ewolucji. Jako efekt ewolucji twórcze myślenie musiało pojawić się we wszechświecie dopiero na późnym etapie, toteż nie może odpowiadać za jego stworzenie. Pojmowany zgodnie z powyższą definicją Bóg jest urojeniem - i to, jak się okazuje, urojeniem groźnym.

Niezasłużony szacunek

W naszym społeczeństwie powszechne jest przeświadczenie (podzielają je również ateiści), że wiarę religijną szczególnie łatwo obrazić, toteż musi ją osłaniać niesłychanie gruby mur szacunku - zasadniczo innego niż ten, którym człowiek powinien darzyć drugiego człowieka. Wyjątkowo trafnie ujął to Douglas Adams [brytyjski pisarz science-fiction, zmarł w 2001 roku], w wykładzie wygłoszonym krótko przed śmiercią w Cambridge:

W samym sercu religii (...) tkwią pewne idee, które określa się mianem świętości, sacrum, czy jeszcze inaczej. Ich sens jest taki: „O tej idei nie wolno ci powiedzieć złego słowa; po prostu nie wolno. Dlaczego nie? Bo nie, i już!”. Jeżeli ktoś głosuje na partię, z której poglądami się nie zgadzamy, wolno nam spierać się o to do woli, ale nikt się nie obraża. Jeżeli ktoś jest zdania, że podatki trzeba podnieść lub obniżyć, można się o to spierać. Ale kiedy ktoś powie „Nie wolno mi zapalać lampy w sobotę”, mówimy: „Szanuję to”.

Oto inny przykład obłędnego szacunku, jakim cieszy się w naszym społeczeństwie religia. Jeżeli podczas wojny ktoś chce uzyskać zwolnienie od służby wojskowej ze względu na przekonania, to najłatwiej osiągnie ten cel, deklarując motywację religijną. Możesz być znakomitym specjalistą od etyki, możesz napisać wybitny doktorat o nieprawości wojny, a przed komisją poborową i tak będziesz musiał się nieźle napocić, by uznano cię za pacyfistę. Ale jeżeli oświadczysz, że przynajmniej jeden twój rodzic jest kwakrem, wszystko pójdzie jak po maśle - choćbyś o pacyfizmie, a nawet o samym kwakryzmie nie umiał sklecić jednego sensownego zdania.

Na przeciwległym biegunie wobec pacyfizmu mamy strachliwe omijanie słów związanych z religią, gdy mowa o różnych stronach konfliktów zbrojnych. W Irlandii Północnej katolicy i protestanci określani są eufemistycznie jako "nacjonaliści" i "lojaliści". Sam wyraz "religia" jest cenzurowany i przerabiany na "społeczność". Na skutek angloamerykańskiej inwazji w roku 2003 Irak pustoszy dziś wojna domowa między sunnitami a szyitami. To ewidentny konflikt religijny - a jednak brytyjska gazeta "Independent" z 20 maja 2006 roku określiła go na pierwszej stronie mianem "czystki etnicznej". W rzeczywistości to, z czym mamy do czynienia w Iraku, to czystka wyznaniowa. Zresztą można by się zastanawiać, czy i pierwotne, jugosłowiańskie zastosowanie terminu "czystka etniczna" nie było eufemizmem na określenie czystki wyznaniowej, w której udział brali prawosławni Serbowie, katoliccy Chorwaci i muzułmańscy Bośniacy.

Ilekroć wypłynie jakaś kontrowersja w sprawie moralności seksualnej lub prokreacyjnej, można być pewnym, że przywódcy różnych grup wyznaniowych będą licznie reprezentowani w różnych wpływowych komitetach, dyskusjach panelowych, radiu i telewizji. Nie mówię, że poglądy tych ludzi należałoby jakoś specjalnie ocenzurować. Ale dlaczego nasze społeczeństwo od razu biegnie konsultować się z nimi, jak gdyby posiadali oni jakieś kompetencje, porównywalne choćby z kompetencjami etyka, prawnika rodzinnego czy lekarza?
Oto inny przykład dziwacznego uprzywilejowania religii. 21 lutego 2006 roku sąd najwyższy USA stwierdził, że pewien Kościół z Nowego Meksyku ma zostać zwolniony z obowiązującego wszystkich innych przepisu - chodzi o zakaz przyjmowania środków halucynogennych. Członkowie Centro Espirita Beneficiente Uniao do Vegetal wierzą, że aby zrozumieć Boga, muszą pić herbatę hoasca, która zawiera dimetylotryptaminę - zakazany środek halucynogenny. Rzecz znamienna - wystarczy sam fakt, że wierzą w dobroczynny wpływ tego narkotyku na zrozumienie Boga. Nie muszą przedstawiać żadnych dowodów.

Z drugiej strony istnieją liczne dowody naukowe na to, że marihuana łagodzi mdłości i złe samopoczucie u chorych na raka poddawanych chemioterapii. Jednak w 2005 roku sąd najwyższy USA orzekł, że wszyscy pacjenci stosujący marihuanę w celach leczniczych będą podlegać federalnemu postępowaniu karnemu - i to nawet w tych kilku stanach, gdzie owo specjalistyczne zastosowanie zalegalizowano. Jak zwykle religia przebija wszystko. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w podobnej sprawie zwróciło się do sądu jakieś stowarzyszenie miłośników sztuki, ponieważ jego członkowie "wierzą", że pewien środek halucynogenny jest im niezbędny, aby mogli lepiej zrozumieć malarstwo impresjonistyczne lub surrealistyczne. Kiedy jednak podobną potrzebę zgłasza Kościół, jego wniosek uzyskuje poparcie najwyższej instancji sądowej w kraju. Oto skuteczność religii jako talizmanu.
Siedemnaście lat temu znalazłem się w trzydziestosześcioosobowej grupie pisarzy i artystów, do których zwróciło się brytyjskie czasopismo "New Statesman" o zabranie głosu w obronie wybitnego pisarza Salmana Rushdiego skazanego na śmierć za napisanie powieści. Rozjuszony przez wyrazy "współczucia" dla "zranionych" i "obrażonych" uczuć muzułmańskich, wygłaszane przez przywódców chrześcijańskich, a także przez opiniotwórczych publicystów świeckich, przedstawiłem następujące porównanie:

Gdyby obrońcy apartheidu mieli trochę sprytu, ogłosiliby, że nie mogą dopuścić do mieszania ras, ponieważ zabrania tego ich religia. Znaczna część ich przeciwników zaraz wycofałaby się po cichu i z uszanowaniem. Myliłby się ten, kto by twierdził, że porównanie jest niesprawiedliwe, bo apartheid nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Przecież istotą wiary religijnej jest właśnie niezależność od racjonalnych uzasadnień. Od wszystkich innych wymaga się, aby umieli obronić własne przesądy - ale jeżeli poprosić osobę wierzącą, by uzasadniła swoją wiarę, będzie to zamach na „swobodę religijną”!

Nie przyszło mi do głowy, że w XXI wieku istotnie dojdzie do czegoś podobnego. 10 kwietnia 2006 roku "Los Angeles Times" doniósł, że na amerykańskich kampusach rozliczne grupy chrześcijańskie pozywają swoje uczelnie za wprowadzenie przepisów antydyskryminacyjnych, w szczególności zakazu prześladowania i obrażania homoseksualistów.

Oto typowy przykład: w roku 2004 James Nixon, dwunastolatek z Ohio, wygrał w sądzie prawo do noszenia w szkole koszulki z napisem "Homoseksualizm to grzech, islam to kłamstwo, aborcja to morderstwo. Pewne sprawy są po prostu czarno-białe!". Szkoła zakazała mu przychodzenia w tej koszulce, na co rodzice pozwali szkołę. Ich zarzut dałoby się jeszcze jakoś uzasadnić, gdyby oparli go na Pierwszej Poprawce do Konstytucji, gwarantującej wolność słowa. Oni jednak postąpili inaczej - w gruncie rzeczy nie mieli innego wyjścia, bo "mowa nienawiści" nie jest uznawana za realizację wolności słowa. Dlatego adwokaci Jamesa Nixona powołali się na konstytucyjne prawo do swobody wyznania.

Gdyby ci ludzie powoływali się na prawo do wolności słowa, można by jeszcze, choć nie bez zastrzeżeń, sympatyzować z ich postawą. Ale im wcale nie o to chodzi. Przedstawiają swoje zabiegi prawne na rzecz dyskryminacji homoseksualistów jako obronę przeciw domniemanej dyskryminacji ich wyznania! A prawo najwyraźniej podchodzi do ich stanowiska z szacunkiem. "Jeżeli ktoś próbuje mnie powstrzymać od obrażania homoseksualistów, narusza moje prawo do przesądu" - taka wypowiedź nie byłaby akceptowana, ale jeżeli powiemy: "To narusza moją swobodę religijną" - ujdzie nam to na sucho. Na czym właściwie polega różnica? I tym razem religia przebija wszystko.

Wściekłość kontrolowana

Na koniec przytoczę jeszcze inne zdarzenie, które wiele mówi o skutkach nadmiernego szacunku społecznego dla religii, przewyższającego zwykły szacunek dla człowieka. Afera wybuchła w lutym 2006 roku - idiotyczna historia, rozchwiana pomiędzy tragedią a komedią. We wrześniu poprzedniego roku duńska gazeta "Jyllands-Posten" opublikowała dwanaście karykatur przedstawiających proroka Mahometa. Przez następne trzy miesiące garstka duńskich muzułmanów pod przywództwem dwóch imamów, którym kraj ten udzielił azylu, pieczołowicie i systematycznie podburzała opinię całego świata islamskiego.

Pod koniec roku 2005 ci wykazujący złą wolę azylanci udali się do Egiptu z teczką, której zawartość powielono i rozpowszechniono we wszystkich krajach muzułmańskich aż po Indonezję. W teczce znajdowały się fałszywe informacje o rzekomych prześladowaniach muzułmanów w Danii, a także kłamstwo, że "Jyllands-Posten" to gazeta rządowa. Było również dwanaście wspomnianych karykatur, do których, rzecz ważna, imamowie dodali jeszcze trzy obrazki - nie wiadomo, skąd je wzięli, ale z całą pewnością nie miały one nic wspólnego z Danią. W przeciwieństwie do tamtych dwunastu były naprawdę obelżywe - a raczej byłyby, gdyby rzeczywiście przedstawiały Mahometa, jak to twierdzili trzej propagandyści. Najostrzejszy z nich nie był rysunkiem, lecz przefaksowaną fotografią; widniał na niej brodaty mężczyzna w świńskiej masce. Później okazało się, że pochodziła ona z agencji Associated Press i przedstawiała Francuza, który występował w konkursie kwiczenia na wiejskim jarmarku gdzieś we Francji. Fotografia nie miała więc absolutnie nic wspólnego ani z prorokiem Mahometem, ani z islamem, ani z Danią. Muzułmańscy działacze podczas swojej prowokatorskiej wycieczki do Kairu twierdzili co innego.

Starannie pielęgnowane uczucie "zranienia" i "obrazy" eksplodowało pięć miesięcy po opublikowaniu dwunastu karykatur. W Pakistanie i Indonezji demonstranci palili duńskie flagi (ciekawe, skąd je wzięli) i histerycznie żądali przeprosin od duńskiego rządu. (Za co niby miałby przepraszać? Przecież nie rząd rysował karykatury i nie rząd je publikował. Po prostu w Danii istnieje wolna prasa, a zdaje się, że w wielu krajach islamskich ludziom trudno to zrozumieć). Niszczono ambasady i konsulaty, bojkotowano duńskie towary, a obywatele Danii - czy raczej w ogóle przybysze z Zachodu - spotykali się z fizyczną przemocą. W Pakistanie palono kościoły, które nie miały nic wspólnego z Danią ani z Europą. Dziewięć osób zginęło, kiedy demonstranci libijscy zaatakowali i podpalili konsulat włoski w Benghazi. Jak to ujęła Germaine Greer [australijska pisarka, działaczka ruchów feministycznych] - główna specjalność i ulubiona zabawa tych ludzi to urządzanie pandemonium, sądnego dnia.

Pewien imam z Pakistanu wyznaczył milion dolarów nagrody za głowę "duńskiego karykaturzysty" - najwyraźniej nie wiedział, że duńskich karykaturzystów było dwunastu, i prawie na pewno nie miał pojęcia, że trzy najbardziej obraźliwe rysunki w ogóle nie ukazały się w Danii (swoją drogą ciekawe, skąd zamierzał wziąć ów milion). W Nigerii protestujący przeciw duńskim karykaturom muzułmanie spalili kilka kościołów i rzucali się z maczetami na chrześcijańskich przechodniów (czarnych Nigeryjczyków) - niektórych pozabijali. Pewnemu chrześcijaninowi włożyli na szyję oponę, oblali benzyną i podpalili. W Wielkiej Brytanii sfotografowano demonstrantów trzymających transparenty z napisami: "Wyrżnąć tych, którzy obrażają islam", "Posiekać tych, co drwią z islamu", "Europo, zapłacisz za wszystko / Twój upadek jest już blisko", a także - najwyraźniej bez ironii - "Ściąć każdego, kto powie, że islam to religia przemocy".

Wielu ludzi zwróciło uwagę na kontrast między tym histerycznym pokazem "zranionych uczuć" ze strony muzułmanów a gotowością, z jaką media arabskie publikują karykatury antyżydowskie. Na jednej z demonstracji w Pakistanie sfotografowano kobietę w czarnej burce, która niosła transparent z napisem: "Błogosław Boże Hitlera".

W odpowiedzi na całe to obłąkańcze pandemonium przyzwoite gazety liberalne potępiły przemoc i wygłosiły stosowne formułki o wolności słowa. Równocześnie jednak wyraziły "szacunek" i "współczucie" wobec "bólu" muzułmanów, których uczucia tak głęboko "zraniono" i "urażono". Pamiętajmy, że ów "ból" nie miał nic wspólnego z czyimkolwiek rzeczywistym cierpieniem ani z zadaną komukolwiek przemocą: chodziło wyłącznie o parę maźnięć tuszem w gazecie, o której nie usłyszałby nikt poza Danią, gdyby nie świadomie prowadzona kampania nienawiści.

Wcale nie jestem za tym, by obrażać czy ranić kogokolwiek bez powodu. Nie mogę jednak pojąć, dlaczego religia zajmuje tak nieproporcjonalnie uprzywilejowaną pozycję w naszych zasadniczo świeckich społeczeństwach. Wszyscy politycy muszą się oswoić z bezceremonialnym traktowaniem ich twarzy przez karykaturzystów, nikt nie wszczyna z tego powodu rozruchów. Cóż jest takiego szczególnego w religii, że podchodzimy do niej z tak wyjątkowym respektem? Jak to powiedział H. L. Mencken [amerykański dziennikarz i satyryk zwany amerykańskim Nietzschem]: "Trzeba szanować wiarę drugiego człowieka, ale tylko w takim samym sensie i stopniu, w jakim szanujemy jego teorię, że jego żona jest piękna, a dzieci inteligentne".

Właśnie w kontekście owego powszechnego przeświadczenia, że religii należy się wyjątkowy szacunek, pragnę zgłosić votum separatum. Nie zależy mi na tym, by kogokolwiek obrażać, ale też nie zamierzam podchodzić do religii w rękawiczkach, ani traktować jej z większą delikatnością, niż traktowałbym co innego.

Autor Richard Dawkins
Przełożył Łukasz Sommer

Tekst pochodzi z najnowszej książki Dawkinsa „The God Delusion” („Bóg urojony”), która w przyszłym roku ukaże się w Polsce w wydawnictwie CiS.
Tekst zaczerpnięty z www.gazeta.pl
  Temat: Giertych wprowadzi filozofię do szkół natychmiast
Krytyk

Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 9903

PostForum: Newsy   Wysłany: 2007-05-16, 08:46   Temat: Giertych wprowadzi filozofię do szkół natychmiast
Religia w szkołach to w ogóle nieporozumienie, jak można łączyć irracjonalizm z obiektywnością nauki? Jeśli chodzi o filozofię, to powinna być przedmiotem obowiązkowym, bo rozwija wyobraźnię i prowadzi do refleksji na temat miejsca człowieka w świecie oraz mechanizmów rządzących rzeczywistością.
  Temat: Rydzyk krytykuje..
Krytyk

Odpowiedzi: 2
Wyświetleń: 2377

PostForum: Newsy   Wysłany: 2007-05-16, 08:41   Temat: Rydzyk krytykuje..
Nie przepraszaj, bardzo dobrze to ująłeś Exclamation
  Temat: Papież Benedykt XVI o "zdrowej świeckości państwa"
Krytyk

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 5323

PostForum: Newsy   Wysłany: 2007-01-02, 13:40   Temat: Papież Benedykt XVI o "zdrowej świeckości państwa"
Intelektualnego czyli takiego, w którym nie ma pozostałości po prymitywnych stadiach kultury ludzkiej, czyli np. wyobraź sobie w bardzo odległych czasach burzę, takie zjawisko atmosferyczne, ludzie nie rozumieli tego zjawiska i utworzyli sobie teorię rzucania piorunów przez rozgniewanego zeusa, dzisiaj mamy to samo, te pioruny padają, ale z ust wyznawców różnych ugrupowań religijnych, te spadające pioruny to takie puste słowa, które rozbijają się o rzeczywisty byt i go zanieczyszczają. Religia jest jak wirus, panoszy się i szuka słabych umysłów, które bardzo prosto można zainfekować!

Ateiści nie muszą się stosować do chrześcijańskich zasad, bo wszelkie złe rzeczy, które wymieniłeś, czyli: "mordy, kradzieże, molestowania i gwałty" są zakazane, ale przez sytem etyczny stworzony przez państwo i jeśli jesteś obywatelem danego państwa, to do nich musisz się stosować, co nas obchodzi jakaś religijna teoria?

Mówisz, że jesteśmy państwem katolickim? No tak, wiec czym prędzej ten obecny rząd musi odejść, bo ich skrajnie konserwatywne i tradycjonalistyczne poglądy ogłupiają słabe jednostki żyjące na tej planecie.

Cytat:
A teologia jest w pewnym sensie związana z filozofią. Przecież poglądy na wiele tematów filozoficznych są związane z daną wiarą.


Taa, prawda jest taka, że wszyscy filozofowie, którzy wierzą w cuda, nigdy nie wypowiedzą niczego obiektywnego na temat rzeczywistosci, bo są uzależnieni od swoich wyimaginowanych teorii, zatem filozofia nie jest obiektywna, ale filozofia to nie filozofowie, tylko sądy zgodne z obiektywnym stanem rzeczy.
  Temat: Jakie pożywienie jest najlepsze dla człowieka ?
Krytyk

Odpowiedzi: 57
Wyświetleń: 46314

PostForum: Forum wegetariańskie   Wysłany: 2006-12-28, 20:21   Temat: Jakie pożywienie jest najlepsze dla człowieka ?
Prostolinijne to jest Twoje podejscie do osądzania wszystkich postów na tym forum. Czulu każdy -izm, czy to będzie wegetarianizm, ateizm czy nihilizm Arrow jest fikcją Exclamation To co człowiek wymyśla jest niczym w stosunku do zastanego bytu. To byt nas determinuje a nie my jego. Śmieszne ludki na śmiesznej planecie, które głośno krzyczą i chcą zmienić byt, żenada... bawcie się, róbcie zdjęcia.. sylwester się zbliża..
  Temat: Papież Benedykt XVI o "zdrowej świeckości państwa"
Krytyk

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 5323

PostForum: Newsy   Wysłany: 2006-12-14, 15:27   Temat: Papież Benedykt XVI o "zdrowej świeckości państwa"
Wykluczanie symboli religijnych z miejsc publicznych nie jest przejawem zdrowej świeckości Państwa? To jest naturalny odruch współczesnego intelektualnego wizerunku świata, do którego religia nigdy nie pasowała i pasować nie będzie. Usuwanie symboli religijnych z miejsc publicznych takich jak urzędy, szkoły, sądy, szpitale i więzienia jest jak najbardziej czymś pozytywnym, już wystarczy tych narzucanych zagrywek kościelnych typu: bierzmowania, komunie czy chrzty, którym poddawane są nieświadome dzieci jako najmłodsi przedstawiciele potencjalnie intelektualnego i zdrowego społeczeństwa! Religia nie powinna się mieszać w sprawy państwowe tak samo jak teologia do filozofii (...)
  Temat: Czy Platon był gejem?
Krytyk

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 6680

PostForum: Zagadnienia społeczne, etyczne i antropologiczne   Wysłany: 2006-11-29, 12:38   Temat: re:
To napisz nam, jak ten autor tej książki podważa niesprawdzone frazesy i spekulacje na temat homoseksualizmu Platona. Napisz coś w ogóle wiecej o tej książce, podziel się swoją refleksją..
  Temat: Heterofobia?
Krytyk

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 3287

PostForum: Newsy   Wysłany: 2006-11-29, 12:32   Temat: re:
Droga Mario, a czym dla Ciebie jest homoseksualizm? Chorobą psychiczną czy orientacją seksualną? Twisted Evil
  Temat: Czy można pokonać śmierć?
Krytyk

Odpowiedzi: 87
Wyświetleń: 62727

PostForum: Zagadnienia ontologiczne   Wysłany: 2006-06-06, 06:36   Temat: Czy można pokonać śmierć?
Mistrzuniu to poddaj krytyce moje argumenty, tylko proszę Cię nie podpieraj się tym barbarzyńskim pismem, które niestety zachowało swój prymitywny oddźwięk do dziś. Nie chce mi się już pisać, że przez barbarzyństwo poszczególnych ugrupowań religijnych zgineło niepotrzebnie tylu inteligentnych ludzi, tylko dlatego, że przeciwstawiali się tym irracjonalnym religijnym fantagizmom (...)
  Temat: Boga nie ma?
Krytyk

Odpowiedzi: 194
Wyświetleń: 81992

PostForum: Zagadnienia ontologiczne   Wysłany: 2006-05-08, 23:30   Temat: Boga nie ma?
Hehe....
  Temat: Zakaz palenia w miejscach publicznych
Krytyk

Odpowiedzi: 14
Wyświetleń: 8871

PostForum: Zagadnienia społeczne, etyczne i antropologiczne   Wysłany: 2006-05-07, 08:32   Temat: Zakaz palenia w miejscach publicznych
Każdy zakaz to ograniczenie wolności Twisted Evil Exclamation Ja osobiście nie palę, bo uważam to za przejaw głupoty ludzkiej, tak jak i używanie innych używek (jedzenie mięsa jest dla mnie też używką), a zwłaszcza takich, które dokuczają innym ludziom wolnym od tych używek. Sięganie po papierosa ma swoje podłoże w tradycjach, stereotypach i prowadzi do schematycznego wyuczonego zachowania w chwili gdy przywykło się, że ludzie muszą sobie zapalić, bo się np. zdenerwowali. Jeśli nie byłoby używki takiej jak papierosy to sięgnęliby po coś innego, no ale prymitywna ludzka kultura wytworzyła takie coś jak papierosy, więc palić trzeba........haha. A nie mogli wyuczyć się innego zachowania np. zamienić papierosy na słonecznik? To już lepsza czynność od palenia papierosów i mniej szkodliwa od tego wydobywającego się dymu, dlatego przeszkadza mi to jak ktoś pali zwłaszcza w miejscach publicznych i muszę być przez to biernym palaczem. Myślę, że zakaz taki jest słuszny, bo zabrania krzywdzić osoby niepalące. Ale czy może krzywdzić osoby, które chcą palić? Zapewne tak, ale po co mają sie męczyć? Jesli nie chcą leczyć swojego uzależnienia, bo przywykli do wykonywania określonej czynności, to proponuje, aby weszli do zamkniętego pomieszczenia i udusili się raz na zawsze, bo po co się dusić przez całe życie jak można tylko raz... Twisted Evil
  Temat: Czy można pokonać śmierć?
Krytyk

Odpowiedzi: 87
Wyświetleń: 62727

PostForum: Zagadnienia ontologiczne   Wysłany: 2006-05-06, 23:15   Temat: Czy można pokonać śmierć?
Vithal napisał/a:
Cytat:
Człowieku nie rozśmieszaj mnie... myślisz, że zasady ortografii są czymś obiektywnym? Wszelka konwencja jest relatywna, dlatego moja pogarda dla wszelkich konwencji ma sens, bo potrafi dostrzec ten prymitywny relatywizm gatunkowy, od którego uzależnione jest powszechne myślenie, co w konsekwencji wypacza niczym ograniczone prawdziwe myślenie.


Dlaczego jeszcze w ogóle żyjesz w tym prymitywnym społeczeństwie i korzystasz z tak prymitywnych i nieobiektywnych wynalazków jak internet i w ogóle używasz tak ograniczonego konwencjami języka jak język polski? Czemu myślisz schematycznie? Jesteś w sieci schematyczności i konwencji a zapierasz się, że nie.


Wcale nie zapieram się, że nie jestem w tej schematyczności, ja ją tylko krytykuje, bo jestem jej świadomy, a Ty? Niestety muszę żyć w tym prymitywnym społeczeństwie i słuchać twoich prymitywnych łatwych do przewidzenia argumentacji.

Vithal napisał/a:

Cytat:

To czytaj dalej, jeśli ma to sprawić, że Twoje życie będzie przez to mądrzejsze... oczywiście w mniemaniu ludzi, którzy czytają takie księgi.


Odrzucanie liczącego sobie tysiące lat dorobku ludzkości jest równie głupie jak bezgraniczne wierzenie w np. doktryny chrześcijańskie. A Mądrość Syracha czy Księga Koheleta zaliczają się do ksiąg filozoficznych i dziwi mnie twoje do nich podejście.


Dziwi Cię? Filozofia to nie księgi i irracjonalni filozofowie, którzy powszechnie zostali podpięci pod to pojęcie. Filozofia to krytyczne podejście do rzeczywistości, to umiejętność a nie filozoficzna kultura.

Vithal napisał/a:

Cytat:

Skoro nie jesteś pewny czy prowadzi do czegoś konkretnego, to wyjdź z tego twojego podwórka konwencji i napisz coś prawdziwego...


Z tego co widzę miałeś zamiar podważyć stosowność opierania się w matematyce na aksjomatach. Zaproponuj więc coś lepszego.


Lepszego? Nie ma nic gorszego niż aksjomaty.

Vithal napisał/a:

Cytat:
Te wszelkie konwencje, tradycje, stereotypy przysłaniają możliwość zrozumienia mechanizmów rządzących wszechświatem.


Jak chcesz zrozumieć wszechświat, skoro twoje zdolności postrzegania są ograniczone nieprzekraczalną barierą subiektywizmu? Jak chcesz poznać mechanizmy nim rządzące odrzucając matematykę i fizykę jako zapchane konwencjami, a posługując się jedynie upośledzoną zdolnością obserwacji bez interpretacji, która przecież prowadzi do jeszcze większego zafałszowania istoty rzeczy?


Dobre, ja krytykuje powszechny subiektywizm, a ty mówisz, że moje zdolności postrzegania są ograniczone nieprzekraczalna barierą subiektywizmu..
Nie przekręcaj moich słów, nie odrzucam matematyki, tylko aksjomaty przyjęte za idealne twory niezależne od człowieka traktowane jako niezmienne prawdy, a o fizyce nic nie mówiłem, więc nie dopisuj tego czego nie napisałem w tamtym poście.

Vithal napisał/a:

Cytat:
dlaczego chcemy jeść/nie jeść mięsa.


Równie dobrze można by zacząć dywagacje na temat, dlaczego mrówkojady jedzą mrówki, a nie bażanty. Człowiek po prostu jest wszystkoożercą podobnie jak inne naczelne i jest to przystosowanie ewolucyjne. Niemniej nikt nie neguje, że można nie jeść mięsa i mieć dietę na identycznym poziomie jakościowym (wcale nie lepszym! równym).
Ale dla równowagi muszę tu podać fragment artykułu z Angorki, który mnie szczerze ubawił.


Po prostu wszystkożercą mówisz? Po prostu to może nastąpić wynik z rozwiązania równania na podstawie zastosowania pewnych aksjomatów. Odżywianie to nie wirtualny proces, zaobserwuj wszystkie gatunki należące do naczelnych i zauważ, że są w nich takie, które jedzą albo nie jedzą mięsa lub są wszystkożerne. Osobniki z mniej rozwiniętym układem nerwowym jedzą tak a nie inaczej, bo to wynika z ich instyktu samozachowawczego i przede wszystkim uwarunkowań genetycznych. Myślenie, cecha która jest przymiotem jednostek o wyższym stopniu rozwoju ukladu nerwowego, czasami wypacza ukształtowany przez zmienną naturę sposób odżywiania. Pomyśl, dlaczego tak krytykuje stereotypy, tradycje i powszeche myślenie. Zastanów się gdyby nie było efektów kultury ludzkiej tj. przypraw, sztućców, gotowania, to czy jadłbyś trupa? Oczywiście, gdyby twoje życie było zagrożone zrobiłbyś wszystko aby przeżyć, bo siła przeżycia jest silniejsza. Piszesz, że człowiek jest wszystkożerny, bo zapewne dlatego, że może włożyć każdy pierwiastek do swojego żołądka, ale zainteresuj się choć troszkę ludzką anatomią, sprawdź jaką człowiek ma długość jelit a jakie drapieżniki, czy ma kły do rozrywania mięsa, jakie procesy zachodzą po zjedzeniu mięsa, a jakie przy owocach. Podajesz cytaty naukowców, ja też podawałem, ale trzeba odróżnić wiedzę tych ludzi, poddać ją krytyce, a nie sugerować się tytułami przed nazwiskiem czy prestiżem instytucji, w których pracują. Dziś jest natłok informacji, ale jeśli chcesz obiektywnie podchodzić do rzeczywistości nie możesz być zdezorientowany w tym natłoku, musisz nabyć zdolność krytycznej weryfikacji tych danych, bo jeśli tego nie zrobisz, to będziesz zawsze tylko i wyłącznie rozpowszechniał i powielał dane, zamiast wychwytywać prawdziwą wiedzę.
  Temat: Czy można pokonać śmierć?
Krytyk

Odpowiedzi: 87
Wyświetleń: 62727

PostForum: Zagadnienia ontologiczne   Wysłany: 2006-05-06, 10:36   Temat: Czy można pokonać śmierć?
Vithal napisał/a:
Cytat:

Twoje myślenie jest tak konwencjonalne jak zasada pisania z dużej litery nazw własnych, myślisz, że kryterium składniowe, znaczeniowe, graficzne czy też uczuciowe bądź grzecznościowe oznacza jakość twego myślenia? Przemyśl zagadnienie...


Tu nie o to chodzi: olewając sobie zasady ortografii w taki sposób stawiasz pod znakiem zapytania sens porządnej dyskusji z sobą. Taka pogarda (inaczej tego sie nie da nazwać) nie jest właściwa dla obiektywnej dyskusji, ani dla samego filozofa.


Człowieku nie rozśmieszaj mnie... myślisz, że zasady ortografii są czymś obiektywnym? Wszelka konwencja jest relatywna, dlatego moja pogarda dla wszelkich konwencji ma sens, bo potrafi dostrzec ten prymitywny relatywizm gatunkowy, od którego uzależnione jest powszechne myślenie, co w konsekwencji wypacza niczym ograniczone prawdziwe myślenie. A intersubiektywność przekazu napewno nie zostaje załamana przez przyjęta zasadę pisania z dużej litery, bo tu nie chodzi o wygląd zdania, lecz o jego treść.

Vithal napisał/a:

Cytat:
Pismo święte nie ma żadnej wartości intelektualnej, to zbiór pewnych aksjomatów, na których opiera się pewna zawarta tam teoria.


Ależ skąd. Ja np. uwielbiam czytać Mądrość Syracha czy inne księgi z tego nurtu, bo to naprawdę są tam mądrości życiowe jakich mało Smile


To czytaj dalej, jeśli ma to sprawić, że Twoje życie będzie przez to mądrzejsze... oczywiście w mniemaniu ludzi, którzy czytają takie księgi.

Vithal napisał/a:

Cytat:
Zachowujesz się jak matematyk, który przeprowadza operacje matematyczne w oparciu o pewien aksjomat,


Ten przykład ma do czegoś konkretnego prowadzić? Bo tu już na moje podwórko włazisz Smile


Skoro nie jesteś pewny czy prowadzi do czegoś konkretnego, to wyjdź z tego twojego podwórka konwencji i napisz coś prawdziwego...

Vithal napisał/a:


Cytat:

Daj już spokój z tymi bogami i szatanami.... To, że te pojęcia istnieją w twoim umyśle, nie znaczy, że mają odbicie w rzeczywistości...


Mnie osobiście argumentacja o lobby ateistycznym (a zresztą nie tylko jego i nie tylko na tym forum) przypomina Twoją Krytyku argumentację odnośnie lobby rzeźniczo-mięsnego, które otumania ludzkość i wmusza mu jedzenie niezdrowego mięsa. Ale to takie moje małe spostrzeżenie Smile


Ateizm i wiara w bogów to źródło zagrożenia dla planety Ziemia. Te wszelkie konwencje, tradycje, stereotypy przysłaniają możliwość zrozumienia mechanizmów rządzących wszechświatem. Dlatego najwyższy czas zastanowić się dlaczego postępujemy tak a nie inaczej, dlaczego chcemy wierzyć/nie wierzyć w boga, dlaczego chcemy jeść/nie jeść mięsa. Robienie z wszystkich teorii "-izmów" prowadzi do budowania wiedzy o rzeczywistości w postaci definicji i reguł, które warunkują nasze życie na tej planecie.
 
Strona 1 z 8 Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny

Skocz do:  

Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group