Wysłany: 2007-11-10, 13:55 Dlaczego istnieje raczej coś, niż nic?
Chciałbym żeby ktoś odniósł się to do mojej koncepcji(słuszna, niesłuszna, jakieś ewentualne błędy, czy też "rozszerzenia").
A więc tak. Zacznijmy od tego że odczuwamy zmienność, którą nazwę czasem.
Czas albo miał swój początek, albo go nie miał. Innej możliwości nie ma(n chyba że sam czas nie istnieje, ale konsekwencje są te same, a rzecz "raczej" mało prawdopodobna).
Jeżeli czas miał swój początek, to istnieje jakiś pierwszy punkt, Pierwsza Przyczyna Sprawcza. Mógł to być Bóg, mógł też być to Wielki Wybuch, nie istotne. Ważne że było pierwsze. Wówczas fałszem jest powiedzieć, że "powstało z niczego", było pierwsze i w ogóle nie "powstało", ale razem z pierwszym punktem czasu już istniało. Nie miało swojej przyczyny. A zatem istnieje bez powodu.
Jeżeli czas nie miał początku, to zdarzenia istnieją jak punkty na prostej, nieskończonej w obie strony. Nigdy nie było czegoś "pierwszego", a wszystko istnieje już nieskończenie wiele czasu. W takim razie sam czas z bytami "wszechczasowymi"(niektóre koncepcje Boga?) nigdy nie powstał. Nie ma przyczyny swojego istnienia, tak jak wszystko, co mu podlega. Istnieje bez powodu.
Jeżeli natomiast sam czas nie istnieje, to wszystko jest statyczne(co NIE jest niemożliwe! Mogę zargumentować, choć wyobrazić to sobie NIEZMIERNIE ciężko...). Wówczas też nigdy nie powstało i istnieje bez przyczyny.
Tak więc IMO odpowiedź na tytółowe pytanie powinna brzmieć "nie ma takiej przyczyny".
Skoro coś nie ma przyczyny, nie ma też celu istnienia(właśnie dlatego że równie dobrze mogło nie być nic, lb być cokolwiek innego...). Owszem, cel subiektywny każdy może nadać swojemu życiu sam(np. założenie rodziny, zbawienie, natłuc 10kkk$, nabić 200 fragów na 1 życiu itp.), ale obiektywnie i tak to wszystko będzie bezsensu...xD
_________________ Jestem całkowicie zależny od systemu, bez którego nie mogę istnieć. Problem w tym, że społeczeństwo wmawia mi że to Windows, podczas gdy w rzeczywistości jest to BIOS...
Czas istnieje, a dokładnie czasoprzetrzeń, która istniała od zawsze i będzie cały czas, nawet jak śmieszne ludki (czyt. człowiek) zakończą swój byt. Nie ma coś takiego jak bÓG, to tylko pojęcie, które nie ma odbicia w rzeczywistości, to tylko puste pojęcie, którymi ludki zaśmiecają czasoprzestrzeń. Ciesz się życiem, póki jeszcze egzystujesz, twoje słowa i pojęcia nic nie wniosą do tej czasoprzestrzeni, oczywiście dyskutować można, do czego Cię zachęcam, ale opieraj swoje życie na tym co istnieje w czasoprzestrzeni, a nie na tym co tworzy twój wyimaginowany umysł. Pozdrawiam.
A czy ja gdziekolwiek napisałem, że wierzę w Boga? Nie da się udowodnić jego istnienia, tak jak nie da się udowodnić jego nieistnienia. Ja żyję tak, jakby Go nie było, i mam nadzieję, że jeżeli okaże się że jest, nie okaże się że wymaga od ludzi robienia czegoś, o czym im nie mówi, że mają tak robić Bóg hipotetyczny o szacowanym przeze mnie prawdopodobieństwie istnienia niższym niż prawdopodobieństwo nieistnienia
Edit: Ale mnie raczej interesowałoby czy mój wywód jest słuszny, a jeżeli zawiera błędy, to jakie
_________________ Jestem całkowicie zależny od systemu, bez którego nie mogę istnieć. Problem w tym, że społeczeństwo wmawia mi że to Windows, podczas gdy w rzeczywistości jest to BIOS...
Nie ma coś takiego jak bÓG, to tylko pojęcie, które nie ma odbicia w rzeczywistości, to tylko puste pojęcie, którymi ludki zaśmiecają czasoprzestrzeń.
Tragiczna bzdura.
XPL0173R napisał/a:
Mógł to być Bóg, mógł też być to Wielki Wybuch, nie istotne.
To naprawdę istotne: Czy uważasz początek jako wielki wybuch czy też działanie Boga?
Tak jak Wielki Wybuch przedstawiają naukowcy - puchu marni - wstaw do zamkniętegp pomieszczenia kulisty pojemnik z wielokolorowymi farbami i włóż tam w środek materiał wybuchowy. I niech wybuchnie.
I teraz zacznij podziwiać wielkie dzieło na ścianach i się zachwycać jak pięknie!!!
Początek Wielki Wybuch? Kolejna tragiczna bzdura.
XPL0173R napisał/a:
A więc tak. Zacznijmy od tego że odczuwamy zmienność, którą nazwę czasem.
Czas albo miał swój początek, albo go nie miał. Innej możliwości nie ma(n chyba że sam czas nie istnieje, ale konsekwencje są te same, a rzecz "raczej" mało prawdopodobna).
Biblia zawiera określenie typu "po czas niezmierzony" człowiek nie potrafi zmierzyć zbyt odległego czasu. I to ani wstecz ani do przodu. Mało tego człowiek bez skali porównawczej żadnego czasu zmierzyć nie potrafi. Błądzi.
Mierzenie czasu Bogu nie jest potrzebne.
To dla ludzi określa trwanie tych czy innych rzeczy, życia ludzi itp.
Pytania dotyczące czasu i trwania zziemi i wszechświata, to pytania na które człowiek pozornie jedynie odpowiada, nie ma niczego co by te odpowiedzi potwierdzały.
Kto może w przyszłości i teraz odpowiedź na te pytania dać?
Jedynie Bóg!!!
One na ten czas mogą być jedynie przez Boga objawione.
Lecz tych człowiek nie przyjmuje, bo jego inteligencja mu na to nie pozwala.
Biedny ten człowiek. Tragiczne!!!
XPL0173R napisał/a:
Jeżeli czas nie miał początku, to zdarzenia istnieją jak punkty na prostej, nieskończonej w obie strony. Nigdy nie było czegoś "pierwszego", a wszystko istnieje już nieskończenie wiele czasu. W takim razie sam czas z bytami "wszechczasowymi"(niektóre koncepcje Boga?) nigdy nie powstał. Nie ma przyczyny swojego istnienia, tak jak wszystko, co mu podlega. Istnieje bez powodu.
Tu się trochę zapędziłeś.
Jehowa wyraźnie podaje kiedy stworzył człowieka. Jest pewna chronologia, której podważyć nie sposób. Ta chronologia biblijna wskazuje, że człowiek został stworzony w roku 4026 p.n.e..
Te więc Twoje wywody tracą wartość.
Jedynie Bóg nie miał początku, a wszystko inne miało swój początek.
Miało więc swój cel i swoją przyczynę, a wie o nich Stwórca.
XPL0173R napisał/a:
Skoro coś nie ma przyczyny, nie ma też celu istnienia(właśnie dlatego że równie dobrze mogło nie być nic, lb być cokolwiek innego...). Owszem, cel subiektywny każdy może nadać swojemu życiu sam(np. założenie rodziny, zbawienie, natłuc 10kkk$, nabić 200 fragów na 1 życiu itp.), ale obiektywnie i tak to wszystko będzie bezsensu...xD
Te wywody tracą sens.
To Bóg określa cel, a sam jest Tą główną przyczyną.
Czytasz:
"Godzien jesteś, Jehowo, Boże nasz, przyjąć chwałę i szacunek, i moc, ponieważ tyś stworzył wszystko i z twojej woli wszystko zaistniało i zostało stworzone"(Objawienie 4:11).
_________________ "Jeśli więc oznajmiam dobrą nowinę, nie jest to dla mnie powodem do chlubienia się, gdyż nałożono na mnie konieczność. Doprawdy, biada mi, gdybym nie oznajmiał dobrej nowiny!"
mój drogi,
wszelkie pojęcia, w które wierzymy i które wytwarzamy istnieją. Choćby w naszym umyśle. Więc jeśli istnieje pojęcie Boga, to istnieje też i Bóg. Oczywiście nie dla ciebie, bo ty nie dopuszczasz go do swojej świadomości (racjinalności). Cieszyć się życiem można na wiele sposobów; jeśli taki mały ludek jak my zniknie z czasoprzestrzeni to być może zniknie też i bóg. Póki co jest to pojęcie realne (patrz: psychologia głębi).
Wiara wcale nie musi być związana z dowodem istnienia czegoś. Jeśli bóg istnieje a ty nie jesteś w stanie udowodnić jego istnienia, to już przez sam fakt myślenia o nim dopuszczasz jego jestestwo. On jest o tyle, o ile wierzysz w niego i jego dogmaty. (P.S. Wątpię więc jestem).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum